Grasz jak gówno". W tej sprawie zaufanie straciły dwie strony. Pierwszą jest trener kobiecej drużyny PSG Didier Olle-Nicolle, oskarżony o molestowanie psychiczne i seksualne. Drugą jest klub Najlepsza odpowiedź Wiesz, to zabawne pomyśleć, że minęło ponad 10 lat od ostatniego bicia taty ja, ale tak. Przez moje nastoletnie lata prawie wyłącznie mój tata bił mnie, zwykle paskiem. Był bardzo staroświecki i nie był wielkim zwolennikiem prywatności. Większość moich nastoletnich lań była pochylona nad łóżkiem, a bieliznę naciągnąłem tuż pod pośladki. Nigdy nie zrezygnował, dopóki nie płakałem całkiem nieźle po jego laniu, nie znam dokładnej liczby lań, które mi dał! Zawsze naprawdę bolały, kiedy je dawał, i zawsze byłem naprawdę zdenerwowany, kiedy miałem dostać lanie. Szczerze mówiąc, oczekiwanie było prawie tak samo złe, jak samo lanie. Prawie. Zwykle starałem się wtedy uniknąć klapsów, ale obecnie zwykle mogę patrzeć wstecz i śmiać się z tego, co się kiedyś działo! Naprawdę uważam, że pomogły mi lepiej się zachowywać. Ale czasami prawie tęsknię za dniami, kiedy najgorszą rzeczą, która mogła mi się przydarzyć, gdy spieprzyłem, było lanie od taty, teraz mogę zostać zwolniony lub mieć wiele rzeczy, które zepsułyby mi całe życie! Więc jeśli jesteś nastolatkiem, który wciąż dostaje klapsy, nie powiem, że twoi rodzice mają rację, czy nie, może są lepsze sposoby dyscyplinowania nastolatków, ale tak naprawdę nie wiem . Na razie po prostu staraj się się zachowywać, szybko to zakończ, jeśli nie, a jeśli będziesz miał szczęście, pewnego dnia będziesz mógł spojrzeć na to wszystko wstecz i się śmiać. Odpowiedź Wychowałem 3 córki, siostrzenicę i jej przyjaciółkę, zajmowałem się laniem, moja żona zawsze zostawiła to mnie. żona mówiła dziewczynom: „Kiedy tata wraca do domu, dostajesz lanie”. Zawsze wyjaśniałem im, dlaczego mają kłopoty, pytałem, czy rozumieją, dlaczego otrzymają lanie. kiedy powiedzieli tak, kazałbym im ściągnąć spodnie i majtki, pochylić się nad moimi kolanami lub brzegiem łóżka i dać im lanie, zwykle ręką, aż tam Butt był ładny i czerwony, zawsze próbowałem nie siniak. Chciałem, żeby klapsy żądliły, ale nigdy nie chciałem zostawiać śladów.
Może dostawałaś lanie jako dziecko, teraz nie dostałaś go od wielu lat a może nigdy nie dostałaś, kusi cię to od dawna i chcesz nareszcie spróbować słowem 1. tęsknisz do twardej męskiej ręki i pasa, dyscypliny lub rózgi, 2. uważasz że dostawanie lania na gołą pupę jest czymś dla ciebie,
Zainteresowany tematem przydomowej oczyszczalni? Więcej dowiesz się tu: Trochę teorii - nawadnianieIrygacja (nawadnianie, system irygacyjny) ? jeden z systemów melioracji polegający na dostarczaniu wody do gleby w celu zapewnienia odpowiednich warunków wegetacji roślin uprawnych. Stosowana od starożytności (starożytny Egipt, Mezopotamia, starożytny Iran, Indie, Sri Lanka, Chiny, Peru). Wielowiekowy rozwój rolnictwa nawadnianego doprowadził do wykształcenia się odmiennych systemów nawadniania. Różnią się one od siebie czynnościami nieznanymi innym systemom rolnictwa: sposobami poboru wód i ich doprowadzenia na miejsce przeznaczenia (na pole uprawne), sposobami rozprowadzania wód po polu, sposobami podnoszenia wód (gdy ich poziom jest niższy niż poziom pola, wyrównywaniem lub niwelacją poziomu pól, jeśli są one nierówne oraz ewentualnie sposobem odprowadzenia nadmiaru wód). Źródłem wody mogą być zbiorniki wodne naturalne i sztuczne, wody powodziowe, rzeki, kanały, studnie i ścieki. Budowa i eksploatacja urządzeń nawadniających jest kosztowna, dlatego opłacają się one tylko w produkcji intensywnej. Niekiedy z wodą wprowadza się również składniki pokarmowe roślin, gdy wykorzystuje się ścieki lub dodaje nawóz do wody deszczowanej. Przy deszczowaniu roślin następuje zmywanie licznych szkodników, takich jak mszyce, przędziorki, pchełki. Stopień tego zmywania zależy od gatunku rośliny ? najsilniejsze jest na bobiku, kapuście i burakach, znacznie słabsze na ziemniakach, lucernie i koniczynie. Nawadnianie może mieć także skutki ujemne, jeżeli wykonuje się je zbyt często, zbyt intensywnie (niszczenie struktury gleby podczas deszczowania) lub dawki polewowe są zbyt duże. Ilość wody, która powinna być dostarczona w ciągu okresu wegetacyjnego, zależy od potrzeb wodnych roślin, planowanego plonu, ilości opadów i stanu uwilgotnienia gleby, a także od systemu nawadniania; wynosi ona od kilku do kilkunastu tys. m?/ha. Jednorazowe dostarczenie takiej ilości wody przekraczałoby maksymalną pojemność wodną czynnej warstwy gleby, dlatego normę dzieli się na dawki polewowe i dostarcza je w odpowiednich odstępach czasu, stosownie do potrzeb roślin. Nieodpowiednie nawadnianie może spowodować nadmierne uwilgotnienie gleby, a nawet doprowadzić do zabagnienia. Ujemną konsekwencją nawadniania jest zubożenie naturalnych zbiorników wody, wymywania składników pokarmowych (ługowanie) i zagrożenie chorobami przenoszonymi razem z wodą lub ściekami i skażenie gleb wodami niedostatecznie oszczędzaniu energiiKażdy kto ma swój własny dom doskonale zdaje sobie sprawę z tego ile kosztuje jego utrzymanie. Ceny za energię rosną z każdym rokiem, niezależnie od tego czym się ogrzewamy. Drożeje prąd, gaz, węgiel oraz drewno. I trzeba się liczyć z tym, że będzie to proces postępujący. Warto więc zastanowić się nad tym co możemy zrobić, żeby nasz dom nie potrzebował aż takiej ilości energii. Oczywiście, jeżeli budujesz nowy budynek to warto zastosować rozwiązania energooszczędne - dobre okna, ocieplenie, czy odzyskiwanie ciepła za pomocą rekuperatora. Jednak nasz stary dom też można zmodernizować, stosując dokładnie takie same metody - rekuperację, ocieplenie ścian, nowe okna o odpowiednich parametrach. Remont mieszkania - mała duża zmianaCzasem przyda nam się odnowienie swojego miejsca zamieszkania. Mieszkanie czy dom z upływem lat zaczynają tracić swoje barwy, odpadają tynki czy na ścianach pojawiają się plamy po różnych substancjach ? to zupełnie normalne. Ponowne otynkowanie i pomalowanie nie tylko pozwoli pozbyć się tych wszystkich defektów, ale także wleje nieco nowego życia. Jeżeli nie mamy pomysłu na to, jakie kolory odmienią nasze wnętrza w efektowny sposób, to warto się z kimś skonsultować. Mogą to być znajomi, którzy też niedawno przeprowadzali remont, ale nie zaszkodzi zaciągnięcie opinii projektanta wnętrz ? szczególnie, jeżeli nasze pokoje pełnią nadzwyczaj reprezentatywne funkcje związane z pracą. Mądry dobór farb i tynków pozwala odmienić swoje domostwo nie do poznania. Przez pewien czas będziemy może nawet odczuwać satysfakcję za każdym razem przekraczając progi poprawionych po latach murów. Duma z tego, w jaki sposób mieszkamy to nic złego ? więc ją sobie po prostu zafundujmy. lać, lanie Tłumaczenie hasła "lań" na czeski Przykładowe przetłumaczone zdanie: Jeszcze mam czas, by wrócić do domu na lanie batem od mojej żony. ↔ Ještě mám čas, abych se vrátil domů pro výprask karabáčem od své ženy.
Odpowiedzi inkusia odpowiedział(a) o 19:17 pieprznij się klamką od okna :) blocked odpowiedział(a) o 19:16 yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy... W*TF?! blocked odpowiedział(a) o 19:16 Jakieś fetysze czy jak? :D blocked odpowiedział(a) o 19:17 Hmm... Trochę nie typowe pytanie, bo nikt nie chce być w taki sposób karany. Nie lepiej dostać dużą karę.? Ale jak już tak mocno chcesz to zrobić to jej wytłumacz że jesteś na prawdę, na prawdę nie grzeczna. A więc, myślę ze powinnaś poważnie porozmawiać z mamą . Pokaż jej , że naprawdę zasłużyłaś na tego typu karę. Jeżeli to nie pomoże to przez kilka dni, bij ją, wyzywaj , a co najważniejsze : tłucz talerze - to podstawowa zasada bicia dziecka . Sądzę że jeśli twoja opiekunka nie jest psychologiem , lub nie pracuje w poradni Anonimowych Nerwusów , to w końcu podniesie na ciebie swoją dłoń. Mam szczerą nadzieję że moja krótka aczkolwiek sensowna wypowiedź , w jakiś sposób , pomoże Ci zwalczyć własne troski . wiola126 odpowiedział(a) o 19:31 ♥iwuś♥Zgłoś Odpowiedziano: 2012-02-10 19:21:26POWIEDZ DO SIEBIE 3 RAZY IMIĘDZIEWCZYNY ALBO CHŁOPAKA ZKTÓRYM CHCESZ BYC>* *>2. POMYŚL SOBIE COŚ COCHCIAŁBYŚ OSIĄGNĄC W CIĄGUTYGODNIA I POWIEDZ TO SOBIE 6RAZY>* *>3. JEŚLI MASZ JAKIEŚ ŻYCZENIEPOMYŚL SOBIE O NIM I POWIEDZ JEDO SIEBIE 9 RAZY>* *>4. POMYŚL SOBIE RZECZ KTÓRĄCHCIAŁABYŚ ŻEBY SPEŁNIŁA SIĘPOMIĘDZY TOBĄ A JEDNĄ SPECJALNAOSOBA. POWIEDZ Ja SOBIE 12 RAZY!>* *>5. TERAZ JEST TRUDNA RZECZ TOZROBIENIA! WYBIERZ TYLKO JEDNOŻYCZENIE Z TYCH POWYŻEJ I W TYMCZASIE KIEDY ZJEDZIESZ MYSZKĄ NADÓŁ SKONCENTRUJ SIĘ NA NIM!>MYŚL TYLKO O TYM ŻYCZENIU>*>*>*>TERAZ ZRÓB KOŃCOWE ŻYCZENIE(TE KTÓRE WYBRAŁEŚ)>TERAZ MASZ 1 GODZINĘ ŻEBYWYSŁAC TĄ WIADOMOŚC DO 15 LUDZIA TWOJE ŻYCZENIE SIĘ SPEŁNI WNAJBLIŻSZYM TYGODNIU! DOWIĘKSZEJ ILOŚCI LUDZI WYŚLESZ TENLIST TO SILNIEJSZE TWOJE ŻYCZENIEBĘDZIE!>A JEŻELI NIE WYŚLESZ TEGO LISTUDO NIKOGO TO PRZECIWNOŚCTWOJEGO ŻYCZENIA SIĘ STANIE!POWODZENIA TO nie ŻADNE kłamstwaDziś w nocy uświadomisz sobie kogonaprawdę kochasz. No i jeśli:Wyślesz to do 0 osób - to nic z tegonie będzieWyślesz to do 5-10 osób - ta osobazechce z Tobą poważnie pogadacWyślesz to do 11-15 osób - ta osobaprzytuli Cie i pocałujeWyślesz to do 16-25 osób - ta osobapowie Ci, ze Cie kocha me111 odpowiedział(a) o 19:34 Jeżeli uważasz że jesteś niegrzeczna to dlaczego nie zaczniesz być grzeczna ?! Ja kiedyś dostawałam lanie i to wcale takie fajne nie jest bo jak zaczniesz dostawać to będziesz chciała żeby tego już nie było.. Eh.. Będziesz żyła w strachu że np. coś zrobisz to dostaniesz lanie, coś się stanie ty dostaniesz lanie, spóźnisz się dostaniesz lanie.. Przemyśl to lepiej .. ! Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Tak jak jest w stadzie wilków, że trzeba o lepsze jedzenie walczyć, o lepszy ciuszek, o lepsze miejsce gdzieś tam, o zabawkę. to od obcego i za pieniądze, ale dostać lanie od ojca, i
Zainteresowany tematem przydomowej oczyszczalni? Więcej dowiesz się tu: O ekologicznym życiuCo to znaczy żyć ekologicznie? Czy to znaczy, że trzeba być eko-świrem przywiązującym się do drzewa i myjącym się raz w tygodniu? Odpowiedź na te pytania jest oczywista - nie. Ekologia jest czymś zupełnie innym - zarówno jako dziedzina biologii, jak i w odniesieniu do stylu życia. Żyć ekologicznie znaczy żyć mądrze i odpowiedzialnie, znaczy mieć poczucie, że jako ludzie wpływamy na nasze środowisko i to w naszym interesie, oraz w interesie przyszłych pokoleń jest, by ten wpływ był jak najmniej destrukcyjny. Jeśli chcesz, by Twoje dzieci żyły w czystym świecie, to musisz zadbać o to już dziś. To nie są wydumane problemy - zasoby wody się kurczą, nie tylko globalnie, ale również w Polsce. Śmieci warto segregować, by nie zalegały na powiększających się hałdach wysypisk. Żyć ekologicznie to znaczy dbać o jakość życia - swojego i swoich bliskich. Czym jest szara wodaSzara woda ? Europejska Norma 12056-1 definiuje szarą wodę jako wolną od fekaliów zabrudzoną wodę. W praktyce jest to nieprzemysłowa woda ściekowa wytwarzana w czasie domowych procesów takich jak mycie naczyń, kąpiel czy pranie, nadająca się w ograniczonym zakresie do powtórnego wykorzystania. W tradycyjnym gospodarstwie domowym 50?80% wody ściekowej może być wykorzystanej jako szara woda. Do wykorzystania nadaje się niemal cała woda, jakiej używa się w domu, z wyjątkiem wody po spłukaniu toalet. Szara woda znacznie różni się od wody powstałej po spłukaniu ubikacji zarówno ilością, jak i różnorodnością zawartych w niej chemikaliów i bakterii (od odchodów po toksyczne środki chemiczne). Szara woda zawdzięcza swą nazwę mętnemu wyglądowi oraz statusowi, który nie kwalifikuje jej jako wody czystej pitnej ani też jako wody silnie skażonej. Zgodnie z powyższą definicją, jeśli szara woda zawiera znaczące ilości odpadów kuchennych czy też silne środki chemiczne, należy ją zakwalifikować jako ściek. W XX wieku w związku z kurczącymi się rezerwami wody gruntowej oraz przeładowanymi kosztownymi systemami uzdatniania wody zrodziło się zainteresowanie ponownym używaniem i odzyskiwaniem części zużywanej wody zarówno w domu, jak i komercyjnie. Przykładem obiektów, gdzie standardowo używa się szarej wody, są budynki autonomiczne. Ze względu na obawy co do potencjalnych zagrożeń zdrowotnych czy środowiskowych, wiele prawodawstw wymaga tak intensywnej przeróbki szarej wody w celu jej legalnego przetworzenia na wodę czystą, że koszt odzysku jest wyższy niż koszt pozyskania czystej wody. Pomimo tych przeszkód, szara woda jest częstokroć stosowana do podlewania i nawadniania ogrodów - legalnie, a czasem i nielegalnie. W strefach klimatycznych narażonych na suszę, gdzie stosowane są zakazy używania wody pitnej do podlewania czy mycia aut, jest ona stosowana często. Przykładem kraju o takim klimacie jest Australia, gdzie rząd ze względu na suszę wprowadził regulacje prawne umożliwiające stosowanie szarej wody, i gdzie są dostępne w sprzedaży systemy do rozsączania szarej wody, posiadające certyfikację w tym zakresie. W krajach trzeciego świata używanie szarej wody jest powszechne, pomimo braku regulacji prawnych w tym - zobacz właściwą definicjęEkologia (gr. oíkos (?????) + -logia (-?????) = dom (stosunki życiowe) + nauka) ? nauka o strukturze i funkcjonowaniu przyrody, zajmująca się badaniem oddziaływań pomiędzy organizmami a ich środowiskiem oraz wzajemnie między tymi organizmami (strukturą ekosystemów). Ekologia zajmuje się badaniem powiązań między organizmami żywymi a środowiskiem abiotycznym (układy biologiczne istnieją w sieci powiązań między sobą i otaczającym je środowiskiem), opartych na różnego rodzaju interakcjach. Odkrywanie tych zjawisk dokonywało się od starożytności, ale ekologia jako samodzielna nauka rozwinęła się w zasadzie w XIX w. Ekologia nie jest nauką obojętną wobec egzystencji przyrody i człowieka, dlatego często w potocznych dyskusjach utożsamiana jest z sozologią i filozofią. Ekologia najogólniej jest nauką o porządku i nieporządku w przyrodzie oraz o konsekwencjach wynikających z tego porządku i nieporządku dla istnienia biosfery i człowieka. Źródło:
Keira Knightley chce dostać lanie (zdjęcie) Keira Rycerska uważa, że Anglicy mają obsesję na punkcie lania i nie jest wyjątkiem. Keria grał Sabina Spielrein która ma związek ze swoim terapeutą Carl Jung w „Niebezpieczna metoda” „a w jednej scenie musiała dostać klapsa w tyłek przez swojego partnera Michael Fassbender, który wcielił się w postać Junga.
Dziś wyjątkowo prezentuje fragment z powieści oznaczonych logiem PDS. Link do reszty fragmentów PDS po prawej stronie bloga. Serdecznie zapraszam :) Amanda (Magdalena) Wróciłam do domu, byłam cała roztrzęsiona, nadal nie mogłam zebrać myśli. Co jeśli widzieli rejestracje? Jeśli ją zapamiętali? Co jeśli się domyślą, że Tyler ma z tym sporo wspólnego? – Część, zobacz twoja mamunia przyszła – takim tekstem przywitał mnie Kamil ze swoim imiennikiem na rękach. – Cześć Kamilowie – powiedziałam jak gdyby nigdy nic. – O, to ty jesteś Kamil. Sorka, ale jeszcze was dzieciaczki nie odróżnia wujcio – mój brat z wyboru zwrócił się tymi słowami do mojego synka. – Kamil, możesz już iść. Przepraszam, ale lepiej, żeby Olek cię tutaj nie widział – wyjaśniłam przepraszającym tonem. – Niestety, już wie, że tu jestem – oznajmił z bladym uśmiechem. – Cudownie, jak się dowiedział? – zapytałam odwieszając czarną, sportową kurtkę na wieszak. – Nie wiem, zadzwonił i zwyczajnie zapytał się co robię w jego domu i czy może prosić żonę do telefonu. Odpowiedziałem jak należy, szczerze, że cię nie ma, bo musiałaś pilnie wyjść – Kamil mówił, a ja w tym czasie sięgnęłam do lodówki i w roztrzęsione dłonie chwyciłam małą butelkę wody mineralnej. – Spokojnie – Kamil pochwycił mnie za nadgarstki i spojrzał w oczy. – Jest aż tak zazdrosny? – Dobrze wiesz, że to nie tylko zazdrość – nie chciałam robić z Olka potwora, ale też nie chciałam zdradzić przyjacielowi szczegółów dotyczących mojej i Majki wyprawy. – Odłożę małego i będę leciał – oznajmił Kamil, bo temat się jakoś nie kleił, a zresztą sama prosiłam go by opuścił mój dom przed powrotem Aleksa. – Kamil, co jeszcze mówił? – zapytałam i uderzyła we mnie fala gorąca, rozpięłam więc i zdęłam bluzę. Zrobiłam to kompletnie bez zastanowienia, zapomniałam, że Kamil jest wzrokowcem. – Z pewnością nie to. Tym się akurat nie chwalił. – Wskazał palcem ślad znajdujący się na moim ramieniu. Przejechał delikatnie po nim, ledwo wyczuwałam opuszki jego palców. – Boli? – zapytał dotykając mocniej. – Nie, już nie. Chyba że naciskasz – rzekłam ze łzami w oczach, otrząsnęłam się jednak po chwili. – To nie tak, Aleks miał powód. – Nie wnikam. Chodziło o mnie? – Ponoć nie wnikasz! – naskoczyłam na niego i zamknęłam butelkę z powrotem w lodówce. Uczyniłam tak bo chciałam choć na moment nie widzieć Kamila, nie czuć na sobie jego wzroku, ale nadal czułam. – Za co w takim razie? – zapytał kiedy ja wciąż stałam tyłem do niego, a wzrok miałam wbity w czerń lodówki. Ta czerń wydawała mi się taką czarną dziurą, jak moje życie małżeńskie. Taką dziurą co pochłania i nie puszcza i zawsze jest za późno by zawrócić. – Spójrz na mnie – polecił. – Czego chcesz? – zapytałam niemiło. – Nie chcę zabierać ci czasu, ale powiedz czy to przeze mnie. Tylko o tyle proszę, chcę zbyt wiele? – Tak, chodziło o ciebie. Przyznałam się. – Przyznanie nie okazało się środkiem łagodzącym – zakpił Kamil i zaczął ubierać buty. – O co ci chodzi? – zapytałam z nieskrywaną wściekłością. – O nic, zajmij się obiadem. Dzwonił też przypomnieć, że na niego wróci, i że jest głodny jak wilk. Nie daj mu powodu do kolejnego razu. – Kamil, sam dobrze wiesz, że Olek nie jest taki – postanowiłam bronić męża. – A jaki jest? – zapytał opierając się o komodę i patrząc mi w twarz. Jego oczy znajdowały się tylko kilka centymetrów wyżej niż moje. Jego twarz była też kilka centymetrów od mojej. – Jest opiekuńczy, potrafi zadbać o mnie i dzieci… – Materialnie – przerwał mi. – Nie tylko, kocha nas to widać. – Po twoim ramieniu szczególnie. – Zaczęły mnie wkurwiać już jego docinki. – Olek to człowiek, który mnie nie zostawił choć znał całą prawdę. Zajął się mną, otoczył opieką, pokochał. Naprawdę jest dobrym człowiekiem. – Człowiekiem, który potrafi ci przylać i to nie mało – stwierdził smutno stojąc już przy drzwiach. – Mówisz tak jakbyś nigdy kobiety nie uderzył. Co, żadnej nie dałeś klapsa? – Masz krwawą, wypukłą pręgę na ramieniu, nie porównuj tego do klapsa – stwierdził oschle. – Amanda, ten człowiek zrobił ci pranie mózgu jakieś. Kogo jak kogo, ale ciebie nigdy bym nie podejrzewał, że staniesz się wzorową kurą domową. Sprzątasz, pierzesz, gotujesz, chodzisz do szkoły, zajmujesz się dziećmi… – zaczął wyliczać Kamil. – Olek też się nimi zajmuje, wstaje po nocach tak samo jak ja. – Ostatnio sama mówiłaś, że ma sporo dyżurów. – To tylko jeszcze dwa tygodnie, potem wszystko wróci do normy. – Wzięłam w obronę męża nie dlatego, że nim był, ale dlatego, że naprawdę nie był takim potworem jakim go widział Kamil. – Czym cię skatował ostatnim razem? – Niczym mnie nie skatował, nigdy mnie nie skatował. – Od czego masz ślad na ramieniu, bo nie wygląda jak po klapsie. Bardziej bym stawiał na jakiś pejcz, bicz, może rzemień. – To nie twoja sprawa! – warknęłam. – Nie moja, ale jesteś dla mnie jak siostra… – USB – powiedziałam te trzy literki, a Kamil wbił wzrok w podłogę. – Czemu nie odejdziesz? Zapewnię ci lokum, pomogę. – Kamil, tu nie chodzi o to, że ja nie mam dokąd odejść. Ja nie chcę od niego odchodzić, rozumiesz to? To z ręką to był nieszczęśliwy wypadek, nic więcej. Olek nie jest katem, nie jest sadystą. – Olek za pół godziny wróci na obiad. Na razie – tymi słowami zakończył rozmowę i zniknął za drzwiami. Nie wiedziałam co zrobić, jak się zachować, jak dalej żyć z tym co dzisiaj słyszałam, z tym co dzisiaj widziałam i z tym co się działo w moim życiu. Patryk zaczął płakać, przyciągnęłam więc kołyskę do kuchni i umieściłam go w niej. Kiedy on spokojnie spał się w niej bujał i podziwiał światełka ja mogłam spokojnie obrać ziemniaki. Wrzucałam je po kolei obrane do garnka z wodą. Najpierw robiłam to delikatnie, potem z coraz większą siłą, w końcu woda zaczęła chlapać na wszystkie strony, a mnie ogarnęła pierw agresja, potem niemoc i bezsilność. Usiadłam na taborecie w kuchni i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam po cholerę żalę się nad swoim losem, przecież sama sobie taki zafundowałam. Usłyszałam otwieranie drzwi. Nie odwróciłam się w ich kierunku, ani nie wybiegłam mu na przywitanie. Szybko rozwinęłam ręcznik papierowy, który był nad umywalką i wytarłam oczy od łez, miałam nadzieję, że makijaż się nie rozmazał zbytnio. – Cześć – powiedział Aleks i usłyszałam jak siada na krześle. Słyszałam w końcu jak je odsuwał od stołu. – Hej – odpowiedziałam kładąc garnek z ziemniakami na palniku. – Zasnął, odłożę go do łóżeczka – rzekł, a ja od momentu jak wszedł nawet na niego nie spojrzałam. – Dobrze – odrzekłam i usłyszałam jak zamyka drzwi od pokoju chłopców. Później usłyszałam coś jeszcze. Wyciąganie kluczy z komody i przekręcanie zamka w drzwiach. – Wychodzisz? – dopytywałam. – Czemu wziąłeś moje klucze? – zapytałam patrząc w kierunku drzwi na korytach, ale nie widziałam Olka. Wiedziałam jednak, że wziął moje klucze, bo tylko ja chowałam je do komody. – Abyś nie wyszła z domu, nie wybiegła – poprawił się szybko, a ja nie wiedziałam co jest grane. – Słuchaj, jeśli chodzi ci o Kamila, to naprawdę była wyją… – zaczęłam się tłumaczyć panierując jednocześnie wytłuczone już kotlety. Zawiesiłam jednak głos w momencie gdy rolety opuściły się, a w kuchni zaczęła panować ciemność. – Olek, co ty wyprawiasz?! – krzyknęłam przeczuwając, że to jego sprawka. Na komodzie stał też pilot od bramy i rolet. – Staram się zapewnić nam odrobinę prywatności – odezwał się stojąc za mną tyłem. Czułam jak obejmuje mnie w pasie. Poczułam jego niewielki zarost na moim policzku. Jego usta musnęły delikatnie. – Nie zdjąłeś kurtki? – zapytałam ze zdziwieniem wyczuwając materiał jaki pokrywa jego ręce i tors. – Nie, wolę jak to ty mnie rozbierasz – stwierdził banalnie, ale nad wyraz szczerze. Czułam jak jego usta zmieniają się w kształt uśmiechu. –Może byś jednak najpierw zjadł, ponoć byleś głodny jak wilk. – Głodny seksu – wyszeptał mi natarczywie do lewego ucha i liznął jego kawałek językiem. Już miałam coś powiedzieć, ale znów się odezwał. – Cały dzień pracowałem i miałem przed oczami ciebie, to sprawiło, że stałem się głodny erotycznych doznań, a ty co robiłaś cały dzień? – zapytał nad wyraz poważnie. – Musiałam wyrwać się do Majki, dzieci dawały popalić, nie dawałam już rady w domu. Kamil mnie wyręczył. – Zdecydowałam się choć na część prawdy. – Nasz przydatny Kamilek. Mówisz że wyręczył ciebie, kobietę głodną mocnych wrażeń? – zapytał, ale coś w jego głosie uległo zmianie. – Olek chyba nie rozumiem. Włącz światło – poleciłam, bo przeczułam, że jest coś nie tak, że jest jakiś inny, jakby nie on. – Cały czas byłaś u Majki? – dopytywał. – Tak – odpowiedziałam i za moment usłyszałam trzask. Poczułam niemiłosierny ból na pośladkach, silny jak jeszcze nigdy dotąd. – Oszalałeś!? – warknęłam. – Nie urządzaj histerii z powodu jednego klapsa. – Łatwo mu było mówić, bo to nie jemu stanęły łzy w oczach z bólu, a mnie. – Co robiłyście? – zadał kolejne pytanie, a przecież nie tak dawno był całkiem miły i było całkiem sympatycznie, nie rozumiałam czemu to wszystko ma zmierzać, a najgorsze było to, że kompletnie nic nie widziałam. Panowały wręcz egipskie ciemności w całym domu, a może tylko w kuchni i salonie, tu gdzie się znajdowaliśmy. – Nic wielkiego, damskie ploty – odpowiedziałam i poczułam kolejny raz na swoich pośladkach tym razem chyba nawet mocniejszy bo łzy pociekły mi po policzkach mimo woli. – Nie oburzaj się tylko, bo powinnaś dostać mocniej – stwierdził oschle. – Aleks, powiedz mi chociaż za co – wyszeptałam przez łzy, choć nie czułam strachu, z pewnością nie przed nim, już prędzej z tego powodu, że po raz kolejny uderzy. – Za kłamstwo – odpowiedział, a ja nie wiedziałam o co chodzi, przecież nie mógł wiedzieć gdzie byłam. – Za narażanie siebie – dodał wręcz napastliwym tonem i chwycił mnie za ramie lewą dłonią. Prawą błądził chwile po moim ciele, trafił na uda, potem na pośladki. W końcu przestałam czuć jego dłoń. Stało się tak tylko na moment, na krótką chwilę, bo potem poczułam pieczenie na całej pupie. Nie wiedziałam, w życiu bym się nie spodziewała, że siła uderzenia ręką może być tak mocna. – Olek, proszę, przestań – wyłkałam. – A co, boli? – zapytał sarkastycznie. – Tak – odpowiedziałam szczerze i chciałam odstąpić od niego choć na krok, ale wciąż trzymał mnie za ramie. – Dokąd to, moja mała. Czas na gwóźdź programu – stwierdził i usłyszałam jak rolety podnoszą się. Pierw światło padło na podłogę. Dostrzegłam więc, że Aleks ma na sobie zimowe adidasy w czarnym kolorze. Potem wiedziałam już, że ma dżinsy. Kiedy ujrzałam białą kurtkę i fioletową bandamę opuszczoną na szyję, a całość dopełniła biała czapka, ale odwrócona do tyłu daszkiem poczułam się jak w koszmarze. – To nie możliwe – powiedziałam patrząc mu w twarz. – Puszczaj mnie – dodałam, ale nie dałam rady się wyrwać z jego uścisku. Rolety znów się opuściły, a zaraz po tym gdy opadły do końca Olek pociągnął mnie za sobą, nie wiem w jakim kierunku, ale najwidoczniej do włącznika, bo światło się zapaliło, ale wcale mi to nie rozjaśniło perspektyw widzenia. – Puść mnie – szepnęłam i poczułam jak uścisk się rozluźnia. – Zdejmij spodnie – usłyszałam jego surowy ton, był ostry choć starał się być bez wyrazu – Co? – zapytałam z niedowierzaniem. – To co słyszałaś. Zdejmij – powiedział i odrzucił czapkę na narożnik. – Ale… – zaczęłam, jednak przerwano mi stanowczo. – Tu nie ma ale. Teraz ja wymagam czegoś od ciebie, wykonaj więc polecenie. – Może mam jakieś pytania – powiedziałam ze łzami w oczach i wciąż czułam się jak w koszmarze. To z pewnością był sen, to musiał być sen. Przecież tamten facet strzelał, tamten facet teraz okazał się moim mężem. – Oczywiście, masz prawo pytać – stwierdził dobrodziejca jeden krzyżując dłonie na piersi. – Porozmawiamy, zadasz pytania jakie tylko zechcesz, na każde dam ci jakąś odpowiedź. Oczywiście szczerą odpowiedź, ale teraz zdejmij spodnie i daj mi czynić moją powinność – dodał. – Jaka jest twoja powinność? – zapytałam drżącym głosem, choć bardzo chciałam by mi nie drżał. – Sądzę, że jako twój mąż przede wszystkim powinienem cię chronić, troszczyć się o ciebie, dbać o twoje bezpieczeństwo, o twoje zdrowie, oraz wybijać ci skutecznie głupoty z głowy. Sama wiesz co dzisiaj zrobiłaś, gdyby mnie tam nie było, miało mnie tam dzisiaj nie być. Zginęłabyś – stwierdził oczywiste. To ostatnie mnie więc nie zdziwiło, ale cały ten monolog o trosce, zdrowiu i bezpieczeństwie był dziwnie niepokojący. – Jak się do cholery mam czuć bezpiecznie, gdy mój mąż lata po mieście z bronią, jeździ samochodem którego w życiu nie widziałam wcześniej na oczy, a na dodatek strzela do ludzi, do… – Nie strzelam do ludzi. Zabiłem psa, psa którego znałem od szczeniaka, był coś jak przyjaciel. Zabiłem bo zawsze wybrałbym twoje życie, nawet kosztem własnego, więc co tam pies – przerwał mi tymi słowami. – Mam czuć wdzięczność i całować cię po dłoniach bo uratowałeś mi życie? – zapytałam sarkastycznie, nie czułam już strachu. W końcu był tym samym facetem za które wyszłam, no i nie celował do mnie z tej swojej broni, to znak, że chce się jednak dogadać, a nie mnie skrzywdzić. – Wystarczy, że zdejmiesz spodnie i podejdziesz do stołu w jadalni. – W jakim celu? – zapytałam idąc do tyłu, kiedy on zmierzał w moją stronę. – Nie znalazłaś się tam przypadkiem, nie uwierzę, że w grudniu zbierałaś grzybki, albo wybrałaś się z Majką na spacerek po lasku. – I co z tego? – zapytałam stając na chwile w miejscu bo i on stanął. – To z tego, że mogłaś zginąć. Mnie uczynić wdowcem, a dzieci pół sierotami. Czy to nie ma dla ciebie żadnego znaczenia? Tylko mi nie kłam w oczy, że nie wiedziałaś o tym, że to niebezpieczne. Na sto procent wiedziałaś, że to nie należy do serii ciasteczka i herbatka u ciotki klotki. – Co nie? Co nie ci się pytam? – zapytał i zbliżył się do mnie. Moje plecy dotknęły stołu. – Chcesz to przeciągać w nieskończoność? – zadał kolejne pytanie, a ja pokiwałam twierdząco głową. Uśmiechnął się jakoś tak smutno, zdjął kurtkę i powiesił na krześle. – Amanda, wszystko ci wyjaśnię odnośnie tego, że tam byłem, odnośnie tego co zrobiłem, ale pierw to ty poniesiesz konsekwencje nie tyle swojego zachowania, co swojej głupoty. Moja żona nie będzie idiotką co się naraża bo Majeczki braciszek ma taki kaprys. – Skąd to wiesz? – zapytałam. – Wystarczy przeciętne IQ by się domyślić, że żadna z was nie szukała tam zysków, frajdy, ani nie znalazła się przypadkiem. Tylko Tyler miał w tym zysk – odpowiedział. – Ja tylko towarzyszyłam przyjaciółce. – Nie wiedziałaś w czym? Nie wiedziałaś, że to niebezpieczne? Spójrz mi w oczy do cholery jasnej i odpowiedz szczerze – ostatnie zdanie powiedział ostrzejszym tonem i chwycił mój podbródek w dwa palce po czym zabrał dłoń, a ja z powrotem wejrzałam na swoje buty. – Dlaczego nie odpowiesz? Mam powtórzyć pytanie? – tym razem zapytał nad wyraz spokojnie. – Wiedziałam – odpowiedziałam cicho. – Co proszę? – dopytywał. – Co takiego wiedziałaś Amando? – wypytywał dalej. – Że to niebezpieczne, że to takie tajne… – Takie tajne! – powiedział ostrym tonem, takim zdartym głosem. – Nie żyjemy w serialu, ani nie gramy w filmie kryminalnym. Jak by cię ktoś odstrzelił to byś nie zagrała w innym! – krzyknął, a ja poczułam że drgają mi mięśnie ramion, jakoś tak bez woli. Po moich policzkach popłynęły kolejne łzy tego dnia. – Nie wzruszysz mnie, nie zmienisz mojej decyzji. Jeśli teraz nie dostaniesz, to za kolejnym razem znów pod wpływem Majki i jej bracholka zrobisz coś równie bezmyślnego, niebezpiecznego i dojdzie do większej tragedii niż śmierć zwierzaka. Zdejmij więc spodnie i nie dyskutuj. – To ty powinieneś się tłumaczyć, nie ja. Czemu ja mam dostać skoro ty tez tam byłeś? – zapytałam przez łzy patrząc mu prosto w oczy. – Bo ja akurat byłem tam chcianym gościem i mi z ich strony nie groziło żadne niebezpieczeństwo. Zdejmuj. – Ale musisz… – zaczęłam niepewnie. – Muszę. Amanda dalej, żadnego wyroku nie da się odraczać w nieskończoność. – Aleks, ale nie musisz mnie bić. Zrozumiałam, zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam nie tak. Stało się tak bo mi to wyjaśniłeś, ale też dlatego, że. Też dlatego, że ja sama się dziś przestraszyłam. – Też się przestraszyłem i to nie na żarty. Dlatego pierwsze co uczyniłem po powrocie to cię przytuliłem. Skończ już polemizować i uczyń co prosiłem. Nie wiedziałam co zrobić. Mogłam być wściekła, okazać tą wściekłość. Mogłam wybuchnąć, obłożyć go pięściami, dać w pysk i nawymyślać mu od bandziorów, gangusów. Jednak nigdy wcześniej to do niczego dobrego nie doprowadziło. Było tylko gorzej. Albo wynikała z tego kłótnia gigantyczna, albo było gorzej dla mnie. Zresztą Olek nie wydawał mi się teraz niebezpieczny, wręcz przeciwnie czułam się bezpiecznie jak nigdy dotąd. Uratował mi życiem, kosztem psa, którego znał od szczeniaka. Gdyby musiał zapewne postawiłby się tym wszystkim złym ludziom byleby mi nic nie było. Martwił się, troszczył, ale czy był dobry? – Naprawdę nie chcę cię poganiać, ale zapytam tak z ciekawości ile czasu jeszcze ci trzeba by odpiąć zamek dżinsów i je zdjąć, albo zsunąć przynajmniej do połowy? – Wieczność – odpowiedziałam szeptem, ale nie było to wynikiem tego, że szeptałam, bardziej zaschniętego gardła. – Ja bym cię dziewczyno na lekcji do toalety bał się wypuścić, skoro godzinę czasu zdejmujesz dżinsy, to zapewne drugą godzinę majtki, więc już miałabyś dwa okienka do usprawiedliwienia – powiedział cynicznie. – Nie drwij, proszę. – Starałam się powstrzymać kolejne łzy, uniosłam głowę do góry by z powrotem wpłynęły do oczu, ale nic to nie dało. Chwyciłam za brzeg swoich spodni i odpięłam guzik. Olek w tym czasie podszedł do kuchenki i wyłączył palnik na którym gotowały się ziemniaki. – Aż tak się boisz? – zapytał nagle. Takiego pytania się nawet nie spodziewałam. – Bo nie powinnaś. Kobieta, która sama ładuje się w kłopoty, rządna wrażeń, bólu i cierpienia nie powinna się bać kilku klapsów. – Nie chcę bólu i cierpienia – stwierdziłam rozpinając zamek, co zajęło mi co najmniej minutę. – Jednak weszłaś do jaskini lwa na własne życzenie – stwierdził siadając na krześle okrakiem. Zapadła niezręczna cisza, ta cisza huczała w mojej głowie echem i takim harmidrem, którego nie mogłam znieść. Prosiłam w myślach o cokolwiek, o jakiś cud. O to by przyszli niezapowiedziani goście, o płacz któregoś z moich dzieci, o telefon do Aleksa ze szpitala z jakimś nagłym przypadkiem. Minęło kilkanaście minut, ale nic takiego się nie stało, nic nie miało ochoty mnie wybawić z opresji. Olek wciąż siedział okrakiem na krześle, właściwie to już na nim leżał. Głowę miał bowiem wygodnie ułożoną na swoich rękach, które idealnie robiły mu za poduszkę, która znajdowała się na oparciu. – Nie potrafię – powiedziałam nagle, ale sama nie uwierzyłam, że wymówiłam to na złość. – Potrafisz, poza tym nie odpuszczę ci. Nie tym razem – usłyszałam w odpowiedzi. Zerknęłam na niego. – Nawet się tak nie patrz, nie odpuszczę. Koniec i kropka. Możemy tak nawet czekać do wieczora, w końcu zechcesz to mieć wreszcie za sobą. – Nie zechcę – wyszeptałam. Wiedziałam, że nie zdejmę tych spodni, że ich nawet nie zsunę, bo w ciągu ostatnich pięciu minut próbowałam setki razy, a jednak zawsze zatrzymałam się gdy moje dłonie dotykały materiału i ciągnęły go już delikatnie w dół. Znów nastąpiła ta niezręczna cisza. Słyszałam dokładnie czas, uciekający czas. Każdą sekundę akcentowało tyknięcie wskazówki zegara, a ja uznałam, że to jest nie do wytrzymania. – Aleks, nie potrafię. Naprawdę nie umiem tego zrobić. Nie ważne jak bardzo chcę, czy jak bardzo wiem, że zasłużyłam. Po prostu nie i już. – Dlaczego nie potrafisz skoro wiesz, że zasługujesz na to lanie? – Bo nie, bo to tak samo jakbym wiedziała że zasługuje na śmierć i nie chciała jednocześnie włożyć głowy pod gilotynę. – Porównujesz śmierć do kilku klapsów. Jednak interesuje mnie coś innego użyłaś słowa „nie chciała”, a nie „nie mogła”, czy „nie potrafiła”. To znaczy, że potrafisz tylko nie chcesz. – Nie potrafię, nie chcę, nie mogę – powiedziałam płacząc i odsunęłam sobie krzesło, usiadłam na nim i oparłam łokieć o stół, a twarz ukryłam w dłoni. – Nie odpuszczę – usłyszałam w odpowiedzi na swój lament. – Boisz się, że zrobię ci krzywdę? – Nie, nie boję się tego – odpowiedziałam. – No to czego się tak boisz? Bólu? Upokorzenia? Łez? Nagości? – Nie… nie wiem – odpowiedziałam wciąż płacząc. – Wstań – usłyszałam, ale nie wykonałam jego polecenia. – Po prostu wstań, proszę. Wstałam i dostrzegłam, że on robi to samo. Teraz miałam mętlik w głowie, nie wiedziałam co się dzieje. – Nie zapinaj dżinsów. – Jego słowa dotarły do mnie echem, czułam się jakbym była otumaniona. Może po prostu byłam zmęczona płaczem i całą tą sytuacją. – Odwróć się tyłem do mnie – powiedział stając już za mną, ale ja jednak byłam do niego odwrócona nadal bokiem. – Amanda proszę, nie ma sensu się teraz zapierać, że nie. Sama przyznałaś, że zasługujesz na to manto, więc nie utrudniaj. Nie jesteś w stanie opuścić spodni, jestem wstanie to zrozumieć. Jeśli nie przemogłaś się przez pół godziny to już raczej się nie przemożesz. Uczyniłam jak prosił, odwróciłam się do niego plecami. Dziwnie poczułam się widzem całej tej sytuacji. Całe wydarzenie jakby przechodziło obok mnie. Poczułam strach, jakiś taki niewyobrażalny strach przed tym co nastąpi. Poczułam jego dłonie na moich ramionach. To te ramiona poruszały się gdy spazmatycznie nabierałam powietrza przez łzy. – Uspokój się, spokojnie – rzekł delikatnym, wręcz subtelnym tonem sunąc po moich ramionach w dół i w górę. – Nic ci nie grozi, przy mnie jesteś bezpieczna – dodał spokojnie, wręcz szeptem. Starałam się uspokoić, nie na jego rozkaz, ale pod jego wpływem. Nie krzyczał, nie szarpał, nie bił. Stał po prostu z tyłu i masował moje ramiona. Rysował na nich kółka dwoma palcami, potem znowu pocierał. Podał mi chusteczkę. Wytarłam oczy i nie wiedziałam jak się zachować. Instynktownie odwróciłam się do niego twarzą i wtuliłam w jego ramiona, wręcz w nie wpadłam. Poplamiłam jego biały podkoszulek swoim namoczonym fluidem i tuszem do rzęs. Objął mnie ramieniem, właściwie to dwoma ramionami, poczułam jego ciepło, usłyszałam bicie jego serca, byłam bezpieczna. Paradoksalnie czułam się bezpieczna w ramionach człowieka, który niejednokrotnie mnie uderzył, nie jednokrotnie mną szarpnął, czy potrząsnął, nieraz zwrócił uwagę ostrzejszym tonem. Poczułam, że nic mi nie grozi nawet teraz kiedy godzinę wcześniej widziałam go z bronią w towarzystwie jakiś bandziorów. – Amanda, kochanie – mówił głaskając mnie po głowie, ogarnął mi jeden z kosmyków za ucho. – Kocham cię, naprawdę – rzekł muskając swoimi wargami moje czoło. – Sama sobie to utrudniasz moim skromnym zdaniem – stwierdził nagle. – Jeśli jednak teraz czujesz, że właśnie tego potrzebujesz to możemy usiąść, mogę cię tulić w ramionach godzinami, ale podjętej przeze mnie decyzji nie cofniesz – dodał smutno, jakoś tak dziwnie smutniej niż mogłam się po nim spodziewać. – Nie lubię cię bić, nie lubię być dla ciebie ostry, nienawidzę być konsekwentnym. Uwierz, że nie sprawia mi to żadnej frajdy, daje zero satysfakcji i ani trochę nie jest przyjemne, ale muszę czasem taki być. Jeśli dziś ci odpuszczę. Naprawdę z chęcią bym odpuścił. Najchętniej teraz powiedziałbym ci, że nie było sprawy i zasiadł z tobą w ciszy do obiadu, nawet sam go dokończył przygotowywać, ale nie mogę. Najzwyczajniej w świecie nie mogę, bo jeśli potem przydarzyłoby ci się coś złego przez podobną akcje jak ta dzisiejsza, całe życie bym nie mógł spojrzeć na własną twarz w lustrze, miałbym cholerne wyrzuty sumienia z powodu tego, że dzisiejszego dnia odpuściłem i nie byłem surowy. – Nie zrobię już nic takiego, przysięgam – powiedziałam dalej płacząc. – Być może, ale wolę mieć nieco więcej pewności niż na samo słowo. – Nie wierzysz mi – wyłkałam w jego już przemoczoną koszulkę. – Wierzę, że teraz mówisz prawdę. Wierzę, że w obecnej chwili w nią wierzysz, ale tak samo było z telefonem, albo raczej z jego brakiem. Dopóki nie dostałaś, dopóty nie nosiłaś go przy dupie i nie odbierałaś, nieprawdaż? – No, ale teraz będzie inaczej… obie… – Masz racje, będzie inaczej, bo nie będzie ani piątej, ani czwartej, ani nawet kolejnej okazji by to sprawdzić. Po prostu nie ma kolejnej szansy, uprzedzałem od samego początku, że nie odpuszczę. – Zacznę się ciebie bać. – Nie wiem czemu to powiedziałam, samo wypłynęło z moich ust. – Dostałaś ode mnie lanie nie raz i nie dwa, a teraz szukasz ukojenia i schronienia w moich ramionach. Jeśli autentycznie byś się mnie bała to uciekałabyś gdzie pieprz rośnie, a nie jeszcze mnie tuliła i łkała przy mnie. No chyba, że znowu grasz, ale nie sądzę. Tym razem to nie jest teatrzyk, co nie? Tym razem łzy są prawdziwe, zgadza się? – Mogę ci zagwarantować, że więcej tych łez wylałaś przez całą rozmowę i przy tym wzbranianiu się od kary niż wypłaczesz podczas jej wymierzania. – Okay – rzekłam smutno i wcale nie zabrzmiało to pewnie, ale odkleiłam się od jego torsu, wydostałam z jego ramion. Zerknęłam jeszcze na jego koszulkę całą umazaną od mojego makijażu, po czym odwróciłam się do niego tyłem. – Oprzyj się dłońmi o stół – usłyszałam jasne polecenie, krótkie i stanowcze za razem. – Widzisz jaka jesteś dzielna – rzekł gdy moje dłonie spotkały się z zimnym drewnem. Poczułam jak unosi moją bluzkę, jak sięga pod nią. Jego ciepłe dłonie dotknęły moich bioder, kciuki znalazły się pod materiałem spodni i delikatnie zaczął zsuwać pierw prawą stronę potem lewą. W końcu poczułam, że nic nie okrywa moim pośladków prócz cienkich, obcisłych bokserków. Spodnie czułam, że zatrzymały się na kolanach. – Może tak dla zasady zapytam..., albo nie. Ty dobrze wiesz za co dostaniesz. Po chwili poczułam podmuch powietrza, usłyszałam trzask. Dopiero potem nastąpiło pieczenie. Scenariusz się powtórzył i pieczenie nasiliło się na tyle, że ugięły się pode mną kolana. Poczułam Aleksa rękę pod moim brzuchem, a jego dłoń na żebrach, w ten sposób trzymał mnie wyjątkowo pewnie, tak że nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Przez chwilę wszystko ustało, stanęło w miejscu. Zacisnęłam pośladki jakby samoistnie, być może ze strachu przed kolejnym uderzeniem. – Bardziej zaboli jeśli napinasz mięśnie – usłyszałam. – I tak boli. Możesz szybciej? – zapytałam. – Rozumiem twoją chęć, to że chcesz mieć to już za sobą, ale niestety nie mogę szybciej. Chce byś wszystko sobie dogłębnie przemyślała, byś to odczuła. Nie zaciskaj jednak mięśni bo wyjdą siniaki i będzie boleć kilka dni, no dzień przynajmniej. Ja tego nie chcę. Masz to odczuć teraz, w tym momencie, a nie mieć problemy z tym by usiąść na tyłku kilka godzin, albo nawet dób. Jego monolog doszedł do moich uszu, ale nic nie odpowiedziałam. Za chwile poczułam razy na drugim moim pośladku, były tylko dwa, ale zapiekło niemiłosiernie. Potem przyszedł ból, ból który się nasilał z każdym kolejnym uderzeniem. Aleks bił wolno, bez metody. Czasem pod rząd w jeden pośladek, czasem na zmianę. Jednak na każde z uderzeń musiałam czekać co najmniej minutę. Wyjątkiem było, że uderzał dwa razy pod rząd, ale kiedy to robił zawsze towarzyszyły temu słowa: „nie wierć się”, albo „nie uginaj kolan”. – Siedemnaście – usłyszałam nagle z jego ust. Przez chwilę zastanawiałam się czy wymierzył mi siedemnaście klapsów i miałam nadzieję, że liczy do okrągłej dwudziestki co najwyżej. Kiedy jednak poczułam czwartego klapsa po tej siedemnastce przeraziłam się, że może chodziło mu o to, że jeszcze siedemnaście. Moje łzy w moich uszach bębniły kiedy tylko nie rozlegał się trzask uderzenia. Kapały bowiem na stół. Z początku było ich niewiele, teraz jednak nie było takiej sekundy by nie spadały. – Nie wierć się – usłyszałam ostrzejszym tonem niż wcześniejsze upomnienia i zdałam sobie sprawę, że tym razem naprawdę się wiercę, że prawie się wyrywam. Uderzenie jednak długo nie spadało. Miałam nadzieję, że to już koniec, że serce mu się kraje na tyle by przestać. Przecież musiał dostrzegać to, że cierpię, to że naprawdę mnie boli. Widział doskonale, że nie udawałam. Po chwili poczułam kilka uderzeń, silnych i na przemian raz w jedną połowę pupy, raz w drugą. Te razy były silniejsze od poprzednich, dużo silniejsze. – Jeśli jeszcze raz zrobisz coś równie głupiego – zaczął Olek, ale głos mu się dziwnie łamał, jakby sam powstrzymywał się od płaczu – to każde z tych trzydziestu razy zaboli jak ten ostatni – dokończył, a ja po chwili na własnej skórze poczułam co miał na myśli. To uderzenie sprawiło, ze ręce sunęły po blacie do przodu, bo pod siłą uderzenia poleciałam do przodu i gdyby nie jego ręka pod moim brzuchem wylądowałabym na ziemi, albo wbiła się w ten stół. – Nie jestem sadystą, nie chce być twoim katem, ale nie chcę cię też stracić przez jakąś głupotę, ani przez to że znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. – Podniósł mnie do pozycji wyprostowanej, spojrzał w moje oczy, a mój wzrok odbiegł gdzieś w bok. – Zbędnym jest pytanie za co dostałaś i czy zrozumiałaś. Podciągnij spodnie, ja zajrzę do dzieci – dodał. Stałam tak jeszcze chwilę, a potem nachyliłam się i pociągnęłam dżinsy za szlufki. Poczułam jakby były za małe o pół, albo co najmniej o jedną trzecią rozmiaru. – Mówiłem nie napinaj mięśni bo będą siniaki, a co za tym idzie też opuchlizna – powiedział głos za moimi plecami. – To o opuchliźnie akurat sobie darowałeś – rzuciłam opryskliwie i nawet na niego nie spojrzałam, byłam zbyt zajęta zapinaniem spodni. – Ej, żono ty moja. Co jest? – zapytał stojąc już przede mną. – Dlaczego jesteś opryskliwa? Poczułaś się niesłusznie ukarana? Skrzywdzona tą karą? – dopytywał. – Po prostu boli – odpowiedziałam wciąż unikając jego spojrzenia. Wolałam patrzeć na jego klatkę piersiową schowaną pod wciąż tą samą umorusaną koszulką. Dostrzegałam jak się unosi i opada pod wpływem oddechu. Nie potrafiłam jednak unieść głowy o te kilka centymetrów i pozwolić by nasze spojrzenia się spotkały. – Wiem, taki był cel miedzy innymi. Gdybym jednak miał dar jasnowidzenia to nigdy nie pozwoliłbym ci się tam znaleźć, upomniał cię przed tym ostro, może nawet dał kilka klapsów, ale nigdy nie pozwoliłbym ci się narazić. Co za tym idzie nie zbił aż tak dotkliwie w obawie przed kolejną taką akcją. Wiem, że boli. Uwierz, że jestem w stanie sobie wyobrazić jak bardzo, ale uwierz w to, że mnie również nie jest obojętne i w pewnym, choć innym sensie mnie też to zabolało. – Wierzę – spojrzałam na niego pierwszy raz po tym wszystkim, zobaczyłam, że ma zaczerwienione oczy, że się szklą jakby miał zaraz płakać. – Kocham cię – wyszeptałam bez przekonania, jakoś tak niepewnie choć byłam tego w tym momencie w stu procentach pewna. – Cieszy mnie to, bo ja ciebie też. Chciałbym jednak wiedzieć czy nie czujesz się skrzywdzona, jakoś szczególnie tym dotknięta – odrzekł. – Tym, że kochasz? – zapytałam naiwnie. – Tym, że wlałem. Słusznie bo słusznie, ale jednak lanie dostałaś. – Nie, jest ok – odpowiedziałam niepewnie. – Czyli te trzydzieści klapsów nie będzie powodem wizyty u prawnika i dowodem przeciwko mnie na naszej sprawie rozwodowej? – zapytał z lekkim uśmiechem, ale jednak smutek promieniował w tych słowach. – Nie będzie rozwodu – powiedziałam pewnie. – W takim razie się cieszę. Ja dokończę obiad – zaproponował, a ja nie mogłam pogodzić się z jednym. Nawet nie, że nie mogłam się pogodzić, ale po prostu nie potrafiłam zrozumieć jak szybko on przeszedł po tych wydarzeniach do porządku dziennego. Patrzyłam z podziwem jak na nowo wbił się w normalny tryb naszego życia. – Mieliśmy porozmawiać – przypomniałam Aleksowi siadając na krześle. Myślałam, że poczuje silniejszy ból, ale jednak tak się nie stało i siedzenie nie sprawiało mi jakiś szczególnych trudności. – Wiem, przy objedzie, dobrze? Czy wolisz przed? – zapytał. – Co się odwlecze to nie uciecze. Możemy przy objedzie. Będziesz szczery? – Będzie trudno, ale będę. Jeśli po wszystkim będziesz chciała mi strzelić w pysk to zrozumiem, ale jeśli podczas to pamiętaj, że to przeszłość, a ja cię za przeszłość nigdy nie uderzyłem. No przynajmniej nie za tak odległą – ostatnie zdanie dodał pośpiesznie bo chciałam już powiedzieć, że właściwie teraźniejszość jest złudna, bo zanim sobie zdamy sprawę z tego co tu i teraz to staje się już przeszłością w przeciągu jednej setnej sekundy. – Dobrze, wysłucham do końca – rzekłam do mężczyzny, który układał kotlety na rozgrzanej patelni i na nowo sprawił, że ziemniaki zaczęły się gotować. – Długo śpią – powiedział i spojrzał w stronę zamkniętych drzwi, za którymi znajdowali się nasi synowie. Na wszelki wypadek mieliśmy elektroniczną nianię z kamerką i głośnikiem. – O tej porze zawsze śpią tak z dwie godzinki co najmniej, potem jedzą i znowu drzemią, a później to się budzą i lubią towarzystwo – odrzekłam. – Jesteś smutna – stwierdził nakładając jedzenie na talerze. – Jesteś, bo widzę. – Aleks okazał się po raz kolejny tego dnia nieustępliwy. – Może odrobinkę, ale to nie twoja wina. Po prostu… – Rozumiem – przerwał mi tymi słowami. – Nie jestem zła na ciebie. Na siebie, owszem. Na sytuacje zaistniałą i wcześniejszą, także, ale nie na ciebie. Ty akurat zachowałeś się ekstra, tak jak powinieneś. – Jedz, musisz mieć siłę mnie opieprzyć za… no właśnie, pytaj – powiedział z uśmiechem podając mi sztućce i siadając naprzeciw mnie. Fragment pochodzi z e-booka pt. "Na pół gwizdka" Link do pobrania: Premiera: rok
Bardzo krzywdzące jest stwierdzenie, że dziecko powinno za złe uczynki dostać lanie. Dziecko przychodząc na świat, dorastając nie wie co jest dobre a co złe, co może a co nie i tu rolą rodzica jest przede wszystkim pomóc dziecku nauczyć się tych wszystkich norm i zasad panujących. Nie sztuką jest uderzyć za zrobienie czegoś złego.

Zainteresowany tematem przydomowej oczyszczalni? Więcej dowiesz się tu: O ekologicznym życiuCo to znaczy żyć ekologicznie? Czy to znaczy, że trzeba być eko-świrem przywiązującym się do drzewa i myjącym się raz w tygodniu? Odpowiedź na te pytania jest oczywista - nie. Ekologia jest czymś zupełnie innym - zarówno jako dziedzina biologii, jak i w odniesieniu do stylu życia. Żyć ekologicznie znaczy żyć mądrze i odpowiedzialnie, znaczy mieć poczucie, że jako ludzie wpływamy na nasze środowisko i to w naszym interesie, oraz w interesie przyszłych pokoleń jest, by ten wpływ był jak najmniej destrukcyjny. Jeśli chcesz, by Twoje dzieci żyły w czystym świecie, to musisz zadbać o to już dziś. To nie są wydumane problemy - zasoby wody się kurczą, nie tylko globalnie, ale również w Polsce. Śmieci warto segregować, by nie zalegały na powiększających się hałdach wysypisk. Żyć ekologicznie to znaczy dbać o jakość życia - swojego i swoich bliskich. Wiesz, jakie urządzenie zużywa najwięcej wody?Warto postawić na ekologiczne rozwiązania - w dłuższej perspektywie oznaczają one bardzo dużą oszczędność. Wiesz, że za ponad 40% zużytej miesięcznie wody odpowiada Twoja toaleta? To naprawdę sporo. Dlatego warto pomyśleć o odpowiedniej instalacji oraz o oczyszczalni ścieków. Oczywiście - tylko osoby mieszkające w domach mogą rozważać taką opcję. Ale jeśli mieszkasz w bloku to tez możesz oszczędzać wodę - zacznij do sprawdzenia, czy Twoja toaleta przypadkiem nie zużywa za dużo wody, czy nie leci również kiedy nie jest uruchamiany mechanizm spłuczki. Można też wymienić sanitariaty na bardziej oszczędne, lub po prostu używać częściej tego mniejszego przycisku na spłuczce - jest on tam po to, żeby oszczędzać wodę. Przy wyborze toalety warto zwrócić uwagę na to, czy jest to oszczędny model. Szara woda - co to znaczy?Szara woda ? Europejska Norma 12056-1 definiuje szarą wodę jako wolną od fekaliów zabrudzoną wodę. W praktyce jest to nieprzemysłowa woda ściekowa wytwarzana w czasie domowych procesów takich jak mycie naczyń, kąpiel czy pranie, nadająca się w ograniczonym zakresie do powtórnego wykorzystania. W tradycyjnym gospodarstwie domowym 50?80% wody ściekowej może być wykorzystanej jako szara woda. Do wykorzystania nadaje się niemal cała woda, jakiej używa się w domu, z wyjątkiem wody po spłukaniu toalet. Szara woda znacznie różni się od wody powstałej po spłukaniu ubikacji zarówno ilością, jak i różnorodnością zawartych w niej chemikaliów i bakterii (od odchodów po toksyczne środki chemiczne). Szara woda zawdzięcza swą nazwę mętnemu wyglądowi oraz statusowi, który nie kwalifikuje jej jako wody czystej pitnej ani też jako wody silnie skażonej. Zgodnie z powyższą definicją, jeśli szara woda zawiera znaczące ilości odpadów kuchennych czy też silne środki chemiczne, należy ją zakwalifikować jako ściek. W XX wieku w związku z kurczącymi się rezerwami wody gruntowej oraz przeładowanymi kosztownymi systemami uzdatniania wody zrodziło się zainteresowanie ponownym używaniem i odzyskiwaniem części zużywanej wody zarówno w domu, jak i komercyjnie. Przykładem obiektów, gdzie standardowo używa się szarej wody, są budynki autonomiczne. Ze względu na obawy co do potencjalnych zagrożeń zdrowotnych czy środowiskowych, wiele prawodawstw wymaga tak intensywnej przeróbki szarej wody w celu jej legalnego przetworzenia na wodę czystą, że koszt odzysku jest wyższy niż koszt pozyskania czystej wody. Pomimo tych przeszkód, szara woda jest częstokroć stosowana do podlewania i nawadniania ogrodów - legalnie, a czasem i nielegalnie. W strefach klimatycznych narażonych na suszę, gdzie stosowane są zakazy używania wody pitnej do podlewania czy mycia aut, jest ona stosowana często. Przykładem kraju o takim klimacie jest Australia, gdzie rząd ze względu na suszę wprowadził regulacje prawne umożliwiające stosowanie szarej wody, i gdzie są dostępne w sprzedaży systemy do rozsączania szarej wody, posiadające certyfikację w tym zakresie. W krajach trzeciego świata używanie szarej wody jest powszechne, pomimo braku regulacji prawnych w tym

.
  • 03e51gbwaf.pages.dev/220
  • 03e51gbwaf.pages.dev/217
  • 03e51gbwaf.pages.dev/39
  • 03e51gbwaf.pages.dev/171
  • 03e51gbwaf.pages.dev/19
  • 03e51gbwaf.pages.dev/380
  • 03e51gbwaf.pages.dev/24
  • 03e51gbwaf.pages.dev/365
  • 03e51gbwaf.pages.dev/217
  • jak to jest dostać lanie